|
Strona Główna / Świadectwa
Wyniki
The flash video player
|
|
Życie z poważną chorobą jest trudnym i niełatwym do
sprostania. Wiem jak czuje się osoba z takim schorzeniem. Czułam to samo ponad
dwa lata temu.
Po odczytaniu wyników badań MRI w lipcu 2001, mój
mąż i ja chodziliśmy od jednego lekarza do drugiego, aby znaleźć sposób na
przedłużenie mi życia, lecząc mojego raka. Trzech, pięciu, może siedmiu ... .
Nie potrafię powiedzieć u ilu onkologów byliśmy ... wszyscy byli specjalistami
od nowotworu trzustki, rodzaju nowotworu, w którego przypadku szanse na
wyleczenie są nikłe. Jest to jedna z najbardziej agresywnych form raka. W
takim przypadku, jest zbyt mało
czasu na rozważania ... jeżeli w ogóle możliwe jest jasne myślenie, biorąc pod
uwagę ciężki stan, w którym się człowiek znajduje.
Kiedy zebrałam się na odwagę aby zapytać doktora jak
długo mogę jeszcze pożyć, jeśli nie poddam się operacji, jego odpowiedź
zaskoczyła mnie kompletnie - tylko 6 miesięcy, góra rok.
Kiedy usłyszałam te słowa, zdawało mi się że świat
stanął dla mnie w miejscu. To co mówił dalej było niezrozumiałe. Poczułam się
jak skazaniec, któremu właśnie odczytano wyrok śmierci. Ogarnął mnie nagle bezwład
całego ciała. Czułam tylko jak łzy spływają mi po policzkach.
Jak każda osoba z poważnym schorzeniem, chciałam
szybkiego wyleczenia. Wtedy jedyną metodą znaną nam było poddanie się 12-24
godzinnej operacji gdzie usunięto by mi woreczek żółciowy, część wątroby,
żołądka i dwunastnicy. Jednak gdyby w czasie operacji okazało się, że guz (który
wtedy miał 2 cm) był zbyt blisko śledziony, nie zostałby usunięty, a operację
przerwano by zamykając ranę. Oczywiście inne narządy wewnętrzne byłyby już
wtedy poważnie naruszone.
Zgodziłam się na operację, pomimo świadomości jak brzemienna
w skutkach mogłaby się dla mnie okazać, ponieważ nie chciałam czekać bezradnie z
założonymi rękami. Niespodziewanie jednak wynikła sprawa konieczności
wykonania w trakcie zabiegu transfuzji krwi. Jestem,
muszę wyznać, świadkiem Jehowy, a my przestrzegamy stanowczo prawa zakazu
używania obcej krwi zapisanego w naszej Biblii, nawet w sytuacji konieczności
wykonania transfuzji.
Moi lekarze byli jednak nieubłagani, za każdym razem kiedy
odmawiałam transfuzji krwi. Byłam pod wpływem strachu i presji z ich strony,
gdyż stanowczo naciskali, abym zgodziła się ostatecznie na użycie krwi w mojej
operacji.
Każda wizyta kończyła się jeszcze większym pogłębieniem mojej depresji,
ponieważ nie mogłam złamać tak istotnego dla mnie, zasadniczego zakazu
w naszej religii, nawet za
cenę swojego życia, a operacja bez tego była niestety niemożliwa.
Właśnie główną przyczyną mojej odmowy poddania się
operacji, było to, że byłam świadkiem Jehowy i starałam się przestrzegać bezwzględnego posłuszeństwa
zasadzie nie używania krwi. W przeciwnym razie, poszłabym pod nóż, potem z
pewnością zgodnie z przewidywanym schematem leczenia, przeszłabym także
chemioterapię i kurację kobaltową,. i prawdopodobnie zamiast być dziś tutaj,
od dawna spoczywałabym już dwa metry pod ziemią.
W Poszukiwaniu Właściwego Leczenia
Cóż więc pozostało robić? Mój mąż i ja zaczęliśmy szukać ...
przeczytaliśmy wiele książek ... aż odkryliśmy inne sposoby leczenia, nazywane
"alternatywnymi". Spróbowaliśmy. Dowiedzieliśmy się, że aby leczyć chorobę
należy skupić się na całym organizmie. W moim przypadku nie należało więc
skupiać się
jedynie na mojej chorej trzustce, lecz na całym ciele. Poznaliśmy leczenie o
podejściu holistycznym, dotyczące całego organizmu, a nie tylko jego chorych
części.
Każdego wieczora czytaliśmy inną książkę. Długo nie
zasypialiśmy, aby dowiedzieć się jak najwięcej o leczeniu alternatywnym. To
czego dowiedzieliśmy się, utwierdziło nas w przekonaniu, że operacja nie była
jedynym wyjściem, co więcej, to tak naprawdę nie musiała być konieczna. Należało zmienić
sposób życia, jaki prowadziliśmy do tej pory. Leczenie alternatywne nie jest
łatwe. Wymaga dużej cierpliwości, której istotą jest ogromna samodyscyplina.
Poza tym należy mocno wierzyć w to co się robi.
W moim przypadku, zaczęliśmy od niczego, ..zero wiedzy na
temat leczenia alternatywnego. Należy dodać do tego fakt, iż walczyliśmy także z
czasem, a zostało go niewiele (zaledwie sześć miesięcy). Nie wolno było
zmarnować ani chwili... każde działanie musiało być dokładnie przemyślane, a
podjęta decyzja powodująca każde fałszywe pociągnięcie znaczyła duży krok w tył,
po to aby zacząć raz jeszcze od nowa.
Jednym z trudnych aspektów bycia chorym na raka jest to,
że ma się wokół siebie wielu współczujących ludzi, pełnych chęci do udzielania
pomocy jak i dobrych rad w myśl swoich najlepszych intencji. każdy ma swoją
opinię na temat leczenia i stara się ją delikatnie narzucić lub po prostu służy
radą co do twojej sytuacji. Wszystko to oczywiście jest bardzo kłopotliwe, ale
ja nauczyłam się już nie ulegać presji innych. Najważniejszą rzeczą, kiedy
dowiadujesz się, że masz raka jest zachować skupienie i nie rozpraszać się czczym
gadaniem.
W czasie naszych poszukiwań, najtrudniejsze było
wykonanie pierwszego kroku, szczególnie z powodu niepewności, czy posuwamy się
we właściwym kierunku. Naszą nadzieję pokładaliśmy w tym co przeczytaliśmy do
tej pory. Nie byliśmy pewni czy nam się powiedzie, ani nie byliśmy przekonani
czy jest to właściwa droga leczenia.
Przyznaję, że wiele razy traciłam wiarę w sens naszych
wysiłków. Przez wiele nieprzespanych nocy, nachodziły mnie myśli o tym, że nie zobaczę
już brzasku następnego poranka. kiedyś miałam serie bolesnych ataków. Powróciła
wtedy chęć poddania się operacji, ale myśl o konieczności poddania się
sprzecznej z moją religią transfuzji krwi była tym, co utwierdzało mnie w postanowieniu kontynuowania leczenia
alternatywnego.
Zażywałam wiele preparatów... różnorodnych ...
jakichkolwiek, o których tylko przeczytałam i które byłam w stanie dostać... od kogokolwiek,
zażyłabym wszystko, ale zdawałam
sobie sprawę, że to nie wystarczało. Aż do pewnego wieczoru .... miałam bardzo
ciężki atak. Czułam się tak jakby szczur wyżerał mi żołądek od środka. Obudziłam
męża i powiedziałam mu, że to prawdopodobnie mój koniec. Miałam nadzieję, że
znajdziemy jakąś kurację, ..być może ziołoleczniczą.
Wprowadzenie Tian Xian
Następnego dnia, pewna chińska "siostra w wierze"
odwiedziła mnie i umówiła z badaczem nowotworów, który wynalazł lekarstwo
Tian Xian (lub znane w Azji pod nazwą China Nr 1). Wcześniej słyszałam o
pewnym świadku Jehowy, który poddał się temu leczeniu. Kiedy przybyliśmy do
biura Green & Gold International Exports w Manilii, przywitał nas bardzo miły i biegły specjalista leczenia alternatywnego
Pan Manuel Kiok. Zademonstrował nam Eliksir Tian Xian i wyjaśnił jego
lecznicze działanie w przypadku takim, jak mój typ choroby nowotworowej.
Po raz pierwszy od czasu gdy dowiedziałam się, że jestem
chora na raka, moje serce napełniło się radością. Teraz odzyskałam nadzieję.
Uwierzyłam dzięki Panu Kiok, że Eliksir Tian Xian pomoże przedłużyć moje życie, znacznie
więcej niż o marne sześć miesięcy do roku, jeżeli nie poddałabym się
operacji.
Efekty działania Tian Xian
W trakcie pierwszych tygodni przyjmowania Eliksiru Tian
Xian w połączeniu z Kapsułkami TX #6, pamiętam wydalanie jakiejś
dziwnej, czarnej
substancji z mojego ciała. Na początku zdawało się, że moja choroba próbuje
przeciwstawić się kuracji. W moim ciele odbywała się swoista walka, za każdym
razem gdy przyjmowałam Tian Xian. Czułam, że lekarstwo działa. Kontynuowałam
więc tę terapię, mając nadzieję, że pewnego dnia okaże się, że jestem całkiem
wyleczona.
Minęło sześć miesięcy. Nadal żyję. Ciągle słaba,
ciągle niepewna ... a jedyny test, który robiłam aby zbadać złośliwość mojego
nowotworu to HCG (Human Chronic Gonadotropin). test ten opiera się na teorii
wysuniętej przez dr Howarda Beard'a i podobnych mu badaczy, którzy twierdzą, że
nowotwór ma związek z niewłaściwie ulokowanymi komórkami trofoblastów, które
stają się złośliwe, i podobnie jak w przypadku ciąży wydzielają HCG. W wyniku
tego, pomiar ilości HCG w moczu badanego wskazuje na stopień złośliwości
nowotworu. Im większa ilość tych ciałek, tym bardziej złośliwa postać nowotworu.
Wynik powyżej 50-ciu jednostek świadczy o występowaniu
nowotworu, 49 i mniej daje rozpoznanie negatywne. Mój pierwszy odczyt wyniósł 80
(bardzo wysoki). Byłam przerażona i przybita tym rezultatem. ale w ciągu kilku
miesięcy, próbowaliśmy go obniżyć. z 80 zszedł do 73, potem do 64 ... .
Kontynuowałam przyjmowanie Tian Xian, w tym samym czasie dbając o swoją dietę.
Zamiast jedzenia zawierającego cukier, sól, tłuszcz, olej, białą mąkę, jadłam
jak najwięcej produktów organicznych. Za każdym razem, kiedy miewałam ataki,
Tian Xian pomagał mi zmniejszyć ból. Naprawdę czułam, że działa.
Gdy ostatecznie odniosłam odczucie, że chyba jestem już
wyleczona, próbowałam odstawić
Tian Xian. Nie brałam go przez dwa tygodnie, opierając sie jedynie na zdrowym
żywieniu. po tym czasie zrobiłam badania HCG, pewna, że na wynik nie będzie
miało wpływu przerwanie kuracji. Z osiągniętych wczesniej 56, co
bliskie jest wyleczeniu, mój wskaźnik HCG na powrót podskoczył do wartości
64,5.
A kiedy na nowo zaczęłam przyjmować Tian Xian spadł
ponownie. Spróbowałam ponownie odstawić to lekarstwo, przypuszczając, że mógł to
być jedynie zbieg okoliczności. stało się jednak to samo. Mój HCG wzrósł na nowo.
Jaki z tego wniosek? Tian Xian niewątpliwie znacznie pomógł w złagodzeniu przebiegu
mojej choroby nowotworowej.
Dziś, po dwóch latach mam przyjemność oznajmić wam wszystkim,
że mój HCG wynosi 51. Z 80 jednostek dwa lata temu, spadł obecnie do 51 ! Nigdy nie
myślałam, że nadal będę jeszcze żyła po dwóch latach od początku mojej
choroby. Trudno uwierzyć, że stoję dziś tutaj
przed Wami żywa i zdrowa.
Lekarze zaprzeczają
Pewnego razu rozmawiałam z lekarzem. Był zdumiony, gdy
dowiedział się, że miałam raka trzustki i wyleczyłam go bez poddania się
operacji. On nie mógł uwierzyć, a ..raczej powinnam powiedzieć, nie wierzył, że jestem
pacjentką z chorobą nowotworową. Ilekroć rozmawiam o tym z lekarzami, którzy mi nie wierzą, mówię
im, że przyjmuję lekarstwa ziołowe, szczególnie Tian Xian, ale ... oni tylko
potrząsają z
niedowierzaniem głowami.
Mnęły już dwa lata od kiedy przekonywali mnie abym
poddała się natychmiastowej operacji. Teraz są zaszokowani widząc mnie
jeszcze żywą.
Doszli więc do wniosku, że nie miałam raka. stwierdzili, że z ich doświadczenia
wynika jednoznacznie, że pacjent z nowotworem trzustki nie ma szans na przeżycie
więcej niż kilku miesięcy po odkryciu tego faktu, nawet jeśli zażywa jakieś
ziołowe leki (!)
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam; dwa lata temu,
kiedy byłam osłabiona i wychudzona, nalegali abym poddała się operacji, i mówili,
że jeżeli
będę odwlekać tę decyzję, to niechybnie umrę. Teraz, kiedy widzą mnie żywą, silną, zdrową
i w
pełni życia, twierdzą, że to mógł nie być rak? Po przejściu przez ręce kilku
onkologów, którzy potwierdzili tę diagnozę, po zrobieniu badań
Tomograficznych i Rezonansu Magnetycznego oraz ich jednoznacznej, zgodnej decyzji o leczeniu operacyjnym, mówią mi po dwóch latach, że prawdopodobnie
nie był to rak???
Kiedy byłam słaba, byli o tym święcie przekonani! Teraz, gdy
jestem fizycznie w dobrej kondycji, .. nie są tego już tacy pewni? Jaka może być
tego przyczyna? Czy to dlatego, że nie przyłożyli ręki do mojego wyleczenia? Czy
nie chcą przyznać, że leczenie alternatywne, któremu się poddałam jest
efektywne? Że dzięki diecie, lekarstwu Tian Xian i pomocy Boga, przeżyłam
to co przewidywali? Oczywiście nie mogli przyznać, że to właśnie dzięki temu
wyzdrowiałam! Ale sądząc po ich reakcji, jestem pewna jednej rzeczy: dziś
jestem szczęśliwa, że nie oddałam się w ich ręce.
Z tego też powodu, chciałam skorzystać z okazji i
podziękować Pani i Panu Kiok, że powiedzieli nam o Tian Xian, dzięki któremu
cieszę się teraz dobrym zdrowiem. Ale przede wszystkim całą chwałę należy oddać
naszemu Wszechmogącemu Bogu, bo gdyby nie On i moje posłuszeństwo jego
nakazom,
których przestrzegałam z taką stanowczością, nie szukałabym alternatywnych
sposobów leczenia. Jestem przkonana, że to On prowadził nas i pomógł znaleźć
najlepszy i najwłaściwszy sposób terapii. Jednym z nich jest właśnie Tian
Xian.
Być może nie jestem jeszcze całkowicie wyleczona, ale to, że stoję tutaj przed Wami
po dwóch latach już o czymś świadczy ... To ogromny cud dla pacjentki takiej jak ja
-
z nowotworem trzustki.
Jeszcze raz chcę podziękować żarliwie za wszystko mojemu Bogu
i Jego Synowi Jezusowi Chrystusowi, ... memu ukochanemu mężowi Viktorowi, który nieustannie i cierpliwie wspierał mnie i pomagał w
poszukiwaniu dla mnie alternatywnego leczenia, moim rodzicom, .. za ich miłość i wsparcie ... braciom w
wierze, którzy ciągle modlili się za mnie do Boga ... i oczywiście za
serdeczność i dobroć państwu Priscilli i Manuelowi Kiok, którzy pomogli mi poprzez
lekarstwa Tian Xian. Z całego serca, chciałabym także podziękować wynalazcy Tian
Xian,
profesorowi
Wang Zhen Guo.
Wyzwanie dla każdego
Na koniec, pragnę zwrócić się do wszystkich, którzy obecnie borykają się z
chorobą nowotworową. Wiem o tym, że Wy też możecie pokonać raka... Można odwrócić ten
proces! Oprócz Tian Xian stosujcie właściwe odżywianie, dietę i suplementy, aby
dostarczyć waszemu organizmowi niezbędnych surowców naturalnych, potrzebnych
do jego odbudowy. Wlejcie także w swoje serca uczucie miłości, przebaczenia i
wiary we
własne siły, poczucie sensu życia, ..oraz zaufanie do swego Stwórcy. Kiedy
zachowacie
to wszystko, ..głęboko wierzę, że pokonacie raka .... Nowotwór to choroba,
którą można
Pokonać!
Dziękuję Wszystkim!
|